poniedziałek, 29 grudnia 2008

Niech Żyje Odpoczynek !

Zapewne większość z was, drodzy czytelnicy, podejrzewa, że sezon tenisowy się już dawno zakończył. Najściślejsza czołówka ostatni turniej (oczywiście chodzi o Tennis Masters Cup) rozegrała w dniach 10-17 listopada, nieliczni mogli dostąpić zaszczytu reprezentowania swojego kraju w Pucharze Davisa (ale tylko Argentyńczycy i Hiszpanie, ale o tym już kiedy indziej), ci na troszkę gorszym poziomie skończyli na imprezie Masters Series w Paryżu, nawet challengerowcy mogli powiedzieć "dość!" już pierwszego grudnia (niewielkie turnieje w Limie, Cancun oraz Toyocie).
Są jednak tacy zawodnicy, którzy harują od siódmego stycznia do dwudziestego dziewiątego grudnia! Kto to? Tenisiści grający w turniejach rangi futures! Ci zawodnicy mogą rywalizować jak świat szeroki, od Panamy do Azerbejdżanu, od Grecji do Australii.
Prawda jest jednak taka, że praktycznie nie ma zawodników, którzy we futuresach meldują się tydzień w tydzień czy chociaż miesiąc w miesiąc, ale są zawodnicy którzy w ciągu roku zaliczają 21 (Diego Alvarez) czy nawet 31 (Guilermo Olaso) imprez! To się nazywa praca! Po sezonie każdy z takich maratończyków może zakrzyknąć:
Niech żyje Odpoczynek!
Przypomnę, że wygrane i punkty są tu naprawdę niewielkie. Wspomniany już Olaso za finał jednego z piętnastotysięczników dostał zaledwie 16 punktów i 1350 dolarów (a zatem pieniądze, które ledwo wystarczają na pokrycie kosztów podróży). Pamiętajmy jednak, że wszyscy tenisiści musieli zaczynać od tego typu turniejów. Tu można nabrać dużo doświadczenia i grając w kilkunastu, czy nawet w kilkudziesięciu imprezach rocznie można nałapać tych punktów. Pamiętajmy jednak, że różnica punktowa w szóstej czy siódmej setce jest naprawdę niewielka i zdobywając nawet 20 punktów można awansować o kilka, czasem kilkanaście miejsc! Warto więc zaglądać również do drabinek imprez tej najniższej rangi, bo jest tam naprawdę wielu dobrych tenisistów (czasem młodych, czasem tych starszych, którym się specjalnie nie powiodło).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz