piątek, 30 stycznia 2009

Wszystko o futuresach





Dziś czas na obiecane futuresy.
Mamy już wyniki ćwierćfinałów z turnieju w Mettmann. Jerzyk Janowicz niestety odpadł, przegrywając z rozstawionym z czwórką Rubinem Bemelmansem 6/3 3/6 3/3 krecz. Niestety, nieznane są przyczyny zejścia z kortu Polaka. Lukasz Rosol gładko pokonał Jamesa Warda do zera i do czterech, a Stephane Robert kontynuuje swą passę niespodziewanych zwycięstw; po pokonaniu Jonathana Marraya i Marsela Ilhana przyszedł czas na Farukha Dustova! Cała trójka poległa, nie wygrywając nawet seta z rozpędzonym Francuzem! Teraz spotka się ze świetnym, choć nieco chimerycznym Niemcem, Julianem Reisterem, który rozgromił niezwykle groźnego Josha Goodalla z Wielkiej Brytanii 6/3 6/2! Zapewne finał Rosol-Reister, choć nie można wykluczyć też niespodzianki.














Julian Reister jest faworytem futuresa w Mettman



W meksykańskim Chiapas bez niespodzianek. Do 1/4 finału doszło dwóch faworytów gospodarzy, Bruno Echagaray oraz Miguel Gallardo Valles, obaj rozstawieni. W tej fazie turnieju zameldował się również Rafael Arevalo z Salwadoru ( ten chłopak miał okazję wystąpić na Igrzyskach Olimpijskich; po pokonaniu Hyung-Taik Lee przegrał po szybciutkim meczu z samym Królem Rogerem Federerem), drugi rozstawiony Nicolas Monroe i Matthew Roberts (nr 5), a także słabi Chris Klingemann i Gregory Oulette. Co ciekawe, z dwudziestu czterech spotkań tylko trzy kończyły się wynikiem trzysetowem, a zatem meksykańska publiczność raczej nie ma okazji oglądać emocjonujących spotkań.













Bruno Echagaray bardzo chciałby wygrać u siebie
W Austrii (miejscowość Bergheim) bardzo wiele niespodzianek. Od razu wyleciał najwyżej rozstawiony Kamil Capkovic- przegrał w trzech setach z coraz lepiej spisującym się Czechem, Danielem Lustigiem-, nic do powiedzenia nie mieli również Roman Jebavy (nr 3) i Matteo Viola (nr 4) . Do półfinału doszli kompletnie niespodziewanie : Lado Czichladze ( Gruzja, ostatnio w półfinale Futuresa w Baku rok temu)i Nicolas Reissig ( Austria, jeden półfinał tego typu imprezy w życiu) . Ci panowie stworzyli pierwszą parę tej fazy turnieju, w drugiej zmierzą się Miroslav Mecir jr. ( na razie znany tylko z powodu posiadania znanego ojca, ale ograł też kilku niezłych zawodników) oraz jedyny rozstawiony, który dotrwał aż dotąd, Marc Sieber ( nienajgorszy zawodnik z Niemiec) .













Nie wiemy, czy Marc Sieber po tym turnieju będzie tak samo uśmiechnięty





W Egipcie, mimo sporej odległości, pojawiła się bardzo interesująca obsada. Gospodarze mieli nadzieję na dobry wynik Karima Mamouna, który jest pierwszą rakietą kraju faraonów, a ten pokpił sprawę, przegrywając z będącym w trzynastej setce rankingu Tunezyjczykiem Jalali. Największą niespodzianką pierwszej rundy była porażka rozstawionego z czwórką Waltera Trusendi. Na kolejną trzeba było czekać tylko do następnej fazy imprezy; Ivan Sergiejew występujący z numerem trzy, nie miał nic do powiedzenia z mało znanym zawodnikiem gospodarzy, Sherifem Sabry. W półfinale zagrają : (6) Dusan Lojda z (7) Leonardo Azarro oraz (8) Talal Ouahabi z (2) Teodorem Craciunem.
Więcej o futuresach będzie już niedługo.


środa, 28 stycznia 2009

Tegotygodniowe challengery + Jerzy Janowicz

Czas na świeże wieści.
Na dużej imprezie w Heilbronn rozegrano pierwszą rundę singla. Dużą niespodzianką była porażka ostatnio słabo spisującego się Bjorna Phau (nr 8 turnieju) z kwalifikantem Mathiasem Bachingerem (dla przypomnienia- Przysiężny zlał go w drugiej rundzie kwalifikacji do Doha). Gładko przeszedł Adrian Mannarino, choć musiał stawić czoła groźnemu Benediktowi Dorschowi. Nie miał problemów Yen-Hsun Lu a także Denis Gremelmayr, Arnaud Clement i Philipp Petzschner. W pierwszej rundzie debla nieoczekiwanie odpadli Frank Moser i Michaił Elgin rozstawieni z dwójką- oprawcami okazali się: Karol Beck i Jaroslaw Levinsky. Tomek Bednarek i Dusan Karol niestety wylecieli gładko ze świetnym deblem Dorsch/Petzschner 2/6 5/7.
W Carson było tylko kilka rozstrzygnięć. Bardzo niespodziewanie przegrał Somdev Devvraman z Indii, typowany przez ekspertów na przyszłego zawodnika Top 10. Hindus poległ z przeciętniakiem- Scoville Jenkinsem. Jeszcze nie grał rozstawiony z szóstką Frank Dancevic. Ma jednak prostą drabinkę aż do finału, a tam może być Vincent Spadea, z którym Kanadyjczyk nie lubi grać.
W kolumbijskiej Bucaramandze dość przeciętna obsada. Najlepszy futuresowiec roku 2008, Jose de Armas nie miał problemu z lucky loserem, Alejandro Fabbrim (wszedł za Diego Hartfielda), a finalista Roland Garros 2005, Mariano Puerta pomęczyłsię 4/6 6/4 7/5 z Rogerio Dutra da Silvą, który ma na koncie zwycięstwa m.in. z Brianem Dabulem i Juana Martina Arangurena. Przeszedł także świetny junior, Serb Krajinović. Jeszcze nie grał Grzegorz Panfil, który z nieznanym Satem Galanem powinien sobie poradzić.
Jerzy Janowicz przeszedł do kolejnej rundy futuresa w niemieckim Mettman . Rozstawiony z ósemką nastolatek wyeliminował kiepskiego Węgra Roberta Vargę 7/6 6/3. Z Rumunem Lucanu powinien sobie poradzić, ale w pobliżu siebie ma tak dobrych zawodników jak Eleskovic, Matsuhevich oraz Rosol, a w turnieju są jeszcze m.in.: Joshua Goodall, Julian Reister, Marsel Ilhan czy Jan Minar! Tutaj naprawdę będzie ciężko dojść do półfinału, czyli powtórzyć wynik z Schwieberdigen.
Więcej o futuresach niebawem.

sobota, 24 stycznia 2009

Kilka refleksji

Ostatnio nie działo się zbyt wiele (dla mnie, preferującego bardziej nieznanych zawodników) . Przede wszystkim, jestem pod absolutnym wrażeniem Amera Delica z Ameryki. Grał wspaniały tenis w trzeciej rundzie przeciwko Novakovi Djokovicovi. Grał bardzo finezyjnie. Tu slajs, tu topspin, a wszyscy z was, którzy czytują regularnie mojego bloga, wiedzą, że przepadam za taką grą. Delic po czterech setach jednak uległ. Tymczasem Jo-Wilfried Tsonga doszedł do czwartej rundy, choć z Dudim Selą mimo gładko wygranych dwóch pierwszych setach musiał się pomęczyć. Zawodnik z Izraela pokazał przede wszystkim niezły, choć dziwaczny technicznie bekhend. Skończyło się na 6/4 6/2 1/6 6/1 dla Tsongi. Teraz stoczy najprawdopodobniej niezwykle interesujący mecz z Jamesem Blakiem. Już jutro poznamy pierwszych ćwierćfinalistów.

czwartek, 22 stycznia 2009

Występy moich faworytów na Australian Open 2009

Tytuł mówi wszystko. A zatem jedziemy :

Denis Istomin- występował tutaj z dziką kartą. W pierwszej rundzie gładko ograł weterana, Vincenta Spadeę. Niestety, nie miał zbyt wiele do powiedzenia w meczu z Richardem Gasquetem.

Stefan Koubek- Austriak korzystał z tzw. zamrożonego rankingu, czyli swojego rankingu przed kontuzją (niedyspozycja musi trwać sześć miesięcy, by taka opcja była możliwa). W pierwszym meczu sprawił dość sporą niespodziankę, eliminując gładko, łatwo i przyjemnie bardzo dobrego Rosjanina, Michaiła Jużnego . Wszystko trwało trzy sety i niewiele ponad półtorej godziny. W starciu z Gaelem Monfilsem, świetnie grającym w ostatnich tygodniach Francuzem rozstawionym z dwunastką nikt nie dawał mu żadnych szans. Tymczasem Stefan zagrał naprawdę dobry mecz. Niestety, wystarczyło to tylko na seta, Monfils popełniał mniej błędów, był cierpliwszy. Skończyło się na 4/6 6/3 3/6 2/6 patrząc od strony Stefana.

Adrian Mannarino- półfinalista z Metz grający tutaj z dziką kartą już w pierwszym meczu został zmiażdżony przez będącego w świetniej formie Fernando Verdasco 6/0 6/2 6/2 i trwało to ledwie 86 minut.

Frank Dancevic- kanadyjskiego lucky losera mogliście dogłębnie poznać dzięki jednemu z pierwszych moich postów na tym blogu. W Melbourne musiał zagrać z bardzo groźnym Jamesem Blakiem. Frankie starał się, walczył, biegał do wszystkiego, ale myślę, że to jednak niestety różnica poziomu. Skończyło się na 6/4 6/3 7/5 dla Amerykanina. Mam jedną smutną refleksję. Kanadyjczyk zagrał zupełnie inny tenis, niż zwykle. Jeszcze bardziej oparty na serwisie i forhendzie. Brakowało mi jego charakterystycznego luzu i ośmieszających rywala dropszotów, także ekwiblirystycznych defensyw. Mam nadzieję, że Kanadyjczyk nie był w stanie z siebie wykrzesać tych 100% w czwartym meczu, który przyszło mu zagrać na kortach Melbourne Parku.

Ernest Gulbis- oj, Erneściku… W pierwszej rundzie rozgromił kiepsko grającego na hardzie Alberta Montanesa. Z Andrejewem zapowiadał się trudny bój. Przegrał pierwsze dwa sety 6/4. Później było 7/5 6/3 dla niego. Prowadził też 4/2 w piątym secie, ale przegrał wszystkie kolejne gemy. Przypomina mi to mecz z Andym Roddickiem na ubiegłorocznym US Open, gdzie miał wyraźną przewagę, ale sfrajerzył (mówiąc elegancko- przestraszył sięprzegranej). Łotysz jest niewątpliwie bardzo utalentowany, ale z takimi jak Andrejew powinien zacząć wygrywać.


Jo- Wilfried Tsonga- Francuz wygrał gładko z Monaco, trochę pomęczył się z Ivanem Ljubicicem. Chorwat nie wytrzymał jednak fizycznie, skończyło się na czterech setach dla Jo. W trzeciej rundzie zmierzy się z utalentowanym Dudim Selą z Izraela.

Philipp Kochschlreiber- występ w jego własnym stylu. Wygrał w przekonywującym stylu z Querreyem. Z Santoro miała być najwyżej czterosetówka. Tutaj mieliśmy pięć partii i na dodatek- o zgrozo!- koniec końców mecz wygrany został przez Francuza! Brakowało mi regularności u Kohliego, ale w sumie zagrali jak dotąd najpiękniejszy mecz turnieju.

Bjorn Phau- niestety, kompletna kompromitacja Niemca. W pierwszej rundzie zagrał z australijskim juniorem, Brydanem Kleinem. Nie muszę dodawać, że ten mecz powinien wygrać najdalej w czterech setach. Tymczasem to Klein okazał się lepszy! Duża szkoda, ale trzeba się przyzwyczaić, że Bjorn jest bardzo chimerycznym graczem.

Ivan Navarro- Tu trudno mówić o jakimkolwiek występie. Został łatwo ograny przez Marata Safina. Jedyne, czym zapisał sięw pamięci kibiców na Hinsense Arena to swoimi odważnymi akcjami typu serve & volley.

Postaram się codziennie coś skrobnąć na temat Australian Open.

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Australian Open- Dzień 1

Tak jak wcześniej pisałem, koncentrowałem się dzisiaj na Bjornie Rehnquiscie i Andrei Stoppinim. Tego pierwszego nie zobaczyłem w akcji, ale chyba niewiele straciłem, bo wynik 6/0 6/2 6/2 dla Roddicka mówi wszystko. Stoppini grał z Djokovicem. Muszę powiedzieć, że ten pierwszy to gracz, który ma jeden z gorszych serwisów, jaki widziałem u mężczyzn. Niziutki wyrzut, nic z tego ciekawego nie gra, prędkości jakieś anemiczne. No ale Serb grał dość kiepsko, więc Włoch wyszedł nawet na prowadzenie 4/0, ale później jego przeciwnik pokazał mu grę w tenisa i skończyło się na końcowym 6/2 6/3 7/5. Dzisiaj obejrzałem spotkanie Ferrera z Gremelmayrem. Cóż, słyszałem o tym ostatnim dobre rzeczy, ale jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony. Co prawda Hiszpan triumfował 6/1 6/7 6/1 6/7 6/4, ale wynikało to raczej z lepszego przygotowania fizycznego. Leworęczny Denis co chwila zaskakiwał świetnymi dropszotami, miał również dość pewną grę z głębi kortu. Będę obserwował tego zawodnika, ale zdaje mi się, że jest to gracz niezwykle chimeryczny.
Spodobał mi się również australijski nastolatek, Bernard Tomic, który sprawił jedyną niespodziankę dnia dzisiejszego, wygrywając z rutyniarzem z Włoch, Potito Starace w czterech setach. Ma niezły backhand, forhend ujdzie w tłoku, ale serwis ewidentnie do poprawy. Słabe toto, wolne i niepewne jeszcze.
Rewelacyjny ćwierćfinalista US Open 2008, Gilles Muller przystępował dziś do arcytrudnego meczu z Feliciano Lopezem rozstawionym z numerem dwadzieścia siedem. Luksemburczyk wygrał w męczarniach w swoim stylu 6/3 7/6 4/6 4/6 16/14 !!!
Przebojem drugiej rundy na Australian Open mężczyzn będą dwa spotkania. Weteran Fabrice Santoro, który ośmieszył dziś w czterech setach Juana Carlosa Ferrero spotka się z rewelacyjnym Niemcem Kohlschreiberem, który nie miał problemów z pokonaniem młodego gniewnego Amerykanina Sama Querreya. Marin Cilic, który wspina się po szczeblach tenisowej kariery zagra z prawie-pogromcą Federera rok temu na tym samym turnieju, Janko Tipsarevicem. Zapowiada się pasjonująca, pięciosetowa batalia.

Relacje regularnie na dropszocie.

niedziela, 18 stycznia 2009

Australian Open

Już z dziś na jutro zaczyna się Australian Open. Ja będę się podczas pierwszego dnia przyglądać głównie Bjoernowi Rehnquistowi oraz Andrei Stoppiniemu, którzy grają z Roddickiem i Djokovicem. Będę interesować się również wynikami jednego z moich ulubieńców, Ivana Navarro Pastora. Codziennie będę pisał podsumowania z każdego dnia, nie wykluczone są również relacje na żywo. Zapraszam do czytania moich postów o pierwszym tegorocznym turnieju wielkoszlemowym.

piątek, 9 stycznia 2009

Coś niecoś o challengerach i futuresach

Wczoraj było o ATP, dziś co nieco o challengerach oraz futuresach. Najpierw te pierwsze.
W Sao Paulo najwyżej był rozstawiony Marcos Daniel, zawodnik gospodarzy. Zdołał on dotrzeć do zaledwie drugiej rundy turnieju ( przegrał walkowerem z Jao Sousą), więc pozostali gracze z numerkami przy nazwiskach dostali dużą szansę na świetny początek roku. Drugą rakietą turnieju był naprawdę niezły Brian Dabul, który miał możliwość triumfu tutaj. Nie wykorzystał jednak pokładanych w nim nadziei, przegrywając z przeciętnym Rafaelem Dutra da Silvą w pierwszym swoim meczu. Tu szansę zwęszył Paul Capdeville (Chilijczyk, który trochę postraszył Federera na US Open ’07) rozstawiony z trójką. Co prawda męczył się straszliwie, ale dobił do ćwierćfinału, gdzie zmierzy się z niezłym Bastienem Decoudem. Z ciekawych zawodników w tej fazie imprezy są również: Richardo Mello ( niegdyś 50. W singlu) , Thiago Alves ( czwórka z rozstawienia, wygrał w tym challengerze w zeszłym roku) oraz Horacio Zeballos .
W drugim tego tygodniowym challengerze w Nowej Kaledonii obsada bardziej europejska. Co ciekawe, do drugiej rundy zakwalifikował się tu zaledwie jeden rozstawiony (był to Mathieu Montcourt)! Mimo braku osób z numerkami pojawiło się tu kilka znanych postaci, jak na przykład:
Stefan Koubek, Sebastian de Chaunac, Laurent Recordeuc, Alex Bogdanovic, Alexander Slabinsky czy Florian Mayer.
Z kolei do półfinałów doszli: Mathieu Montcourt, Brendan Evans, Ryan Sweeting oraz wspomniany Mayer. Obie rozgrywki na tym etapie imprezy były bardzo zacięte. Z pierwszej pary awansował Francuz (6/4 3/6 7/6), z drugiej Niemiec (3/6 7/5 6/3). Finał jeszcze nierozegrany, ale faworytem raczej Montcourt, choć Florianek grał bardzo równo przez całą imprezę
Rozegrano dwa futuresy. Pierwszy, odbywający się w Guanghzou ma nudny przebieg, choć ewenementem jest to, że w ¼ finału 7 z 8 miejsc było zajętych przez Azjatów. O ile udział mistrza juniorskiego Roland Garros 2008 , Tsung-Hua Yanga nie był niespodzianką, to za taką można uznać dojście do takiej fazy turnieju Zhe Li, Chu-Huan Yego czy Xin-Yuana Yu . Do półfinału doszło aż trzech Tajwańczyków (plus Shao-Xuan Zeng z Chin) . Najprawdopodobniejszym scenariuszem byłby triumf wspomnianego Tsung-Hua Yanga, ale na tym poziomie niespodzianki są bardzo częste.
W Niemczech rozgrywano dużo ciekawsze zawody przede wszystkim dla nas, bo mogliśmy śledzić występy naszej nadziei, Jerzyka Janowicza. Ten chłopak buńczucznie deklaruje, że jego tegorocznym planem jest pierwsza setka ATP, co raczej nie jest jeszcze możliwe, ale w tym futuresie występ akurat dobry. Polak wyeliminował tu dobrze znanego Słoweńca, Marko Tkalca 6/2 6/7 6/2 i to już było wartościowe zwycięstwo. Później pokonał raczej niewiele znaczącego Ante Nakica-Alfirevica ( zajmującego szatańskie, 666 miejsce w rankingu) 6/3 6/2. Wreszcie zaczęły się schody. W meczu ćwierćfinałowym zmuszony był walczyć z powszechnie znanym Czechem Lukaszem Rosolem i przez ekspertów był raczej skazywany na porażkę. Polak tymczasem sprawił niespodziankę, wygrywając po zaciętym meczu 4/6 6/4 6/2. Teraz musi się zmierzyć z rodakiem Rosola, Danielem Lustigiem. Powinien wygrać, ale może być ciężko. W drugim półfinale zameldowali się grający ponad futuresową przeciętną Julian Reister i Andis Juska.

Kolejne relacje ze światowych kortów już jutro.

czwartek, 8 stycznia 2009

Wszystko o dzisiejszych meczach w ATP,czego zapragniecie.

Właśnie zakończył się kolejny dzień tenisowych rozgrywek ATP
W stolicy Kataru (Doha) Andy Roddick jako pierwszy zapewnił sobie awans, pokonując Viktora Hanescu 6/3 6/2. Cóż, muszę powiedzieć, że ten po tym meczu miałem pewien niedosyt. Dlaczego? W trakcie spotkania zaobserwowałem, że Rumun naprawdę wie o co chodzi w tenisie. Ma porządny jednoręczny bekhend, dobre warunki fizyczne i naturalny ciąg do siatki. Niestety, nie mogłem cieszyć się jego grą ze względu na niewielkie przełożenie efektowności na efektywność, z Roddickiem wszystkiego pięć gemów, a porażka mogła być dotkliwsza. Mam nadzieję, że Hanescu zobaczymy jeszcze choć raz na ekranach telewizorów. Kolejnym spotkaniem dnia dzisiejszego było starcie Gaela Monfilsa z Rafaelem Nadalem. Francuza znamy z pajacowania na korcie, ale widać rękę nowego trenera, Rogera Rasheeda. Gael grał tak jak potrafi, często finezyjnie, bawił się grą, ale potrafił też naprawdę mocno grzmotnąć forhendem, serwis również był niczego sobie. Nadal jak zwykle łupał swój nudny tenis ,tym razem gorzej niż zwykle. Monfils triumfował 6/4 6/4, lecz przy wydatnej pomocy rywala. Później grali Federer z Koschreiberem. Szczerze mówiąc, myślałem, że właśnie Niemiec jest w stanie (oprócz Murraya i Nadala) postraszyć Federera. Pierwszy set był zupełnie bez historii, 6/2 Szwajcar. Na początku drugiego seta też nie było dobrze, później Philipp zaczął grać lepiej. Doprowadził do tie-breaka, gdzie prowadził nawet 5-1 i 6-3. Jak to ma w zwyczaju, sfrajerzył i przegrał partię i w konsekwencji mecz 3/6 6/7. Tymczasem Murray gładko pokonał Siergieja Stachowskiego z Ukrainy, 6/4 6/1.
W australijskim Brisbane bez niespodzianek w singlu (może dlatego, że zagrano zaledwie dwa mecze). Francuz Paul- Henri Mathieu jest znany z tego, że gra ładnie ,ale przewagę trwoni niesamowicie. Tym razem zdołał pokonać wielką japońską nadzieję, nastolatka Keia Nishikoriego 6/3 6/4. Verdasco zagrał dziś z Florentem Serrą, który nawiązał walkę tylko w pierwszym secie (wygrał go 6/4) . Następnie Hiszpan pokazał, kto tu rządzi i wygrał kolejne odsłony gładko, 6/0 6/3.
W Chennai (Indie ) są ciężkie warunki do rozgrywania spotkań ze względu na często padający deszcz. Dziś udało się rozegrać wszystkie zaplanowane spotkania drugiej rundy
Młody gniewny Chorwat Marin Cilic gładko rozprawił się z nie mogącym się spełnić Uzbekiem Denisem Istominem, Janko Tipsarevic dość pewnie triumfował nad groźnym Dudi Selą , do następnej rundy przeszedł również Ivo Karlovic oraz Rainer Schuettler. Ciekawe spotkanie rozegrał Bjorn Phau (rewelacyjnie grający Niemiec) i miękko (aż za miękko, prawie, że kobieco) grający Włoch Flavio Cipolla, sensacyjny pogromca Stanislasa Wawrinki. Tym razem wygrał ten pierwszy 6/1 6/2, w ¼ finału czeka go mecz ze swoim partnerem deblowym i rodakiem, Schuettlerem.
Najważniejszym starciem dnia dzisiejszego był mecz pupila gospodarzy, Somdeva Devvramana z powszechnie znanym, choć z roku na rok gorzej grającym Carlosem Moyą. Pierwsza odsłona spodziewanie padła łupem Hiszpana, 6/4. W drugim i trzecim secie Devvraman grał jednak lepiej, przez co uzyskał wynik łączny 4/6 7/5 6/4 .
Jutro nieco więcej o challengerach i futuresach, a tam jeszcze więcej emocji.

niedziela, 4 stycznia 2009

Darth Groth i Noworoczny Szał ( o drabinkach słów kilka)

Dziś pierwszy raz w roku dostałem szału. Dlaczego? W eliminacjach do Brisbane niejaki Samuel Groth wygrał z moim Frankiem Dancevicem 6/3 7/6. Brawo Frankie, świetny początek sezonu.
Darth Groth zmierzy się teraz z Darthem Najbrzydszym Tenisistą Świata Teimurazem Gabashvilim.


Ciekawie będzie na noworocznym turnieju w Doha. Rozstawiony z jedynką Nadal zagra z Santoro, a Santoro + ktoś na wysokim poziomie oznacza świetny mecz.
Federer ma właściwie wolny los przez dwie rundy aż do bardzo prawdopodobnego spotkania z Philippem Kohlschreiberem. Ten Niemiec sprawił już kilka niespodzianek i nie cofnie się przed nikim. Ma wspaniały backhand i nieźle radzi sobie przy siatce, a w pamiętnym meczu z Roddickiem na Australian Open 2008 miał trzydzieści kilka asów !
Jest tu także Murray, który obok siebie ma dwóch świetnych graczy średniej klasy, Jeremiego Chardy oraz Philippa Petzschnera.
W Katarze pojawi się debel Fyrstenberg/Matkowski oraz Łukasz Kubot zagra z Dmitrijem Tursunovem. Lubinianin gra także w eliminacjach singla. Odniósł bardzo wartościowe zwycięstwo w pierwszej rundzie (d. Tobias Kamke), teraz zmierzy się z przeciętnym Vagnozzim. Gra tu także Przysiężny, w drugiej rundzie spotka się z Mathiasem Bachingerem rozstawionym z szóstką.
Relacje z Doha, Brisbane oraz Chennai na bieżąco na moim blogu.

czwartek, 1 stycznia 2009

Futuresy,Futuresy


Na etapie ćwierćfinałów jest jedyny obecnie rozgrywany turniej z serii Futures. Raczej wszystko idzie po myśli faworytów, Julio Silva rozstawiony z „dwójką” musiał rozegrać dwa trzysetowe mecze, w ¼ finału spotka się z dość kiepskim Patrickiem Taubertem. Jednym z uczestników tego etapu imprezy będzie również Rafael Camillo, który niespodziewanie wyeliminował rozstawionego z numerem pierwszym Juana Pablo-Amado.
Pary ¼
Rafael Camillo vs Lars Poerschke
(4) Carlos Avellan vs (8) Tiago Lopez
(5) Erik Gomes vs (3) Daniel Silva
Patrick Taubert vs (2) Julio Silva
Pierwsze w sezonie futuresy raczej kiepskie. W chińskim Guanghzou najwyżej rozstawieni będą kompletni przeciętniacy, Ivan Sergiejew(pogromca Łukasza Kubota i 404 ATP) oraz Thomas Oger ( 413 ATP) . Żadnego Polaka nawet na liście rezerwowych.
W Niemczech, na dywanie będą rywalizować lepsi zawodnicy. Zagra tu 176. zawodnik świata, Lukasz Rosol ( miał kilka niezłych wyników w poprzednim roku), młody gniewny Niemiec, Julian Reister (jest nieźle ułożony technicznie, forhend niczego sobie). Będzie również niezły zawodnik z Hiszpanii, Guilermo Alcaide oraz Polak Jerzy Janowicz, który ma tu szanse na półfinał, może troszkę dalej jeśli tylko losowanie nie będzie specjalnie złośliwe. Jest też naprawdę dobry Łotysz, Andis Juska oraz niegdyś 173. zawodnik świata, Farrukh Dustov z Uzbekistanu.
Kiedy tylko ten futures się zacznie, będę na bieżąco umieszczać informacje (nie martwcie się, dla challengerów i ATP również będzie miejsce :-) )