czwartek, 8 stycznia 2009

Wszystko o dzisiejszych meczach w ATP,czego zapragniecie.

Właśnie zakończył się kolejny dzień tenisowych rozgrywek ATP
W stolicy Kataru (Doha) Andy Roddick jako pierwszy zapewnił sobie awans, pokonując Viktora Hanescu 6/3 6/2. Cóż, muszę powiedzieć, że ten po tym meczu miałem pewien niedosyt. Dlaczego? W trakcie spotkania zaobserwowałem, że Rumun naprawdę wie o co chodzi w tenisie. Ma porządny jednoręczny bekhend, dobre warunki fizyczne i naturalny ciąg do siatki. Niestety, nie mogłem cieszyć się jego grą ze względu na niewielkie przełożenie efektowności na efektywność, z Roddickiem wszystkiego pięć gemów, a porażka mogła być dotkliwsza. Mam nadzieję, że Hanescu zobaczymy jeszcze choć raz na ekranach telewizorów. Kolejnym spotkaniem dnia dzisiejszego było starcie Gaela Monfilsa z Rafaelem Nadalem. Francuza znamy z pajacowania na korcie, ale widać rękę nowego trenera, Rogera Rasheeda. Gael grał tak jak potrafi, często finezyjnie, bawił się grą, ale potrafił też naprawdę mocno grzmotnąć forhendem, serwis również był niczego sobie. Nadal jak zwykle łupał swój nudny tenis ,tym razem gorzej niż zwykle. Monfils triumfował 6/4 6/4, lecz przy wydatnej pomocy rywala. Później grali Federer z Koschreiberem. Szczerze mówiąc, myślałem, że właśnie Niemiec jest w stanie (oprócz Murraya i Nadala) postraszyć Federera. Pierwszy set był zupełnie bez historii, 6/2 Szwajcar. Na początku drugiego seta też nie było dobrze, później Philipp zaczął grać lepiej. Doprowadził do tie-breaka, gdzie prowadził nawet 5-1 i 6-3. Jak to ma w zwyczaju, sfrajerzył i przegrał partię i w konsekwencji mecz 3/6 6/7. Tymczasem Murray gładko pokonał Siergieja Stachowskiego z Ukrainy, 6/4 6/1.
W australijskim Brisbane bez niespodzianek w singlu (może dlatego, że zagrano zaledwie dwa mecze). Francuz Paul- Henri Mathieu jest znany z tego, że gra ładnie ,ale przewagę trwoni niesamowicie. Tym razem zdołał pokonać wielką japońską nadzieję, nastolatka Keia Nishikoriego 6/3 6/4. Verdasco zagrał dziś z Florentem Serrą, który nawiązał walkę tylko w pierwszym secie (wygrał go 6/4) . Następnie Hiszpan pokazał, kto tu rządzi i wygrał kolejne odsłony gładko, 6/0 6/3.
W Chennai (Indie ) są ciężkie warunki do rozgrywania spotkań ze względu na często padający deszcz. Dziś udało się rozegrać wszystkie zaplanowane spotkania drugiej rundy
Młody gniewny Chorwat Marin Cilic gładko rozprawił się z nie mogącym się spełnić Uzbekiem Denisem Istominem, Janko Tipsarevic dość pewnie triumfował nad groźnym Dudi Selą , do następnej rundy przeszedł również Ivo Karlovic oraz Rainer Schuettler. Ciekawe spotkanie rozegrał Bjorn Phau (rewelacyjnie grający Niemiec) i miękko (aż za miękko, prawie, że kobieco) grający Włoch Flavio Cipolla, sensacyjny pogromca Stanislasa Wawrinki. Tym razem wygrał ten pierwszy 6/1 6/2, w ¼ finału czeka go mecz ze swoim partnerem deblowym i rodakiem, Schuettlerem.
Najważniejszym starciem dnia dzisiejszego był mecz pupila gospodarzy, Somdeva Devvramana z powszechnie znanym, choć z roku na rok gorzej grającym Carlosem Moyą. Pierwsza odsłona spodziewanie padła łupem Hiszpana, 6/4. W drugim i trzecim secie Devvraman grał jednak lepiej, przez co uzyskał wynik łączny 4/6 7/5 6/4 .
Jutro nieco więcej o challengerach i futuresach, a tam jeszcze więcej emocji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz